To już ósmy tom „Coś zabija dzieciaki”? Naprawdę? Niesamowite, jak szybko minęło pięć lat, odkąd na naszych półkach pojawiło się tłumaczenie pierwszego albumu. Przyznaję – początkowo seria nie zrobiła na mnie szczególnego wrażenia, jednak wraz z kolejnymi odsłonami moje uznanie rosło. W przypadku dłuższego cyklu najważniejsze jest niedopuszczenie do tego, by jedynie trwał na rynku wydawniczym. Kiedy autorzy tracą radość z tworzenia komiksu, a czytelnicy z jego lektury, jeśli taki moment nadchodzi lub choćby majaczy na horyzoncie, należy rozważyć zejście ze sceny. „Niepokonanym” – jak mawiał klasyk. Jeśli chodzi o „Coś zabija dzieciaki” – na szczęście nie jest to jeszcze ten moment.
Kolejna odsłona serii to podróż w przeszłość Eriki Slaughter. Przed nami pięć niezależnych opowieści z życia łowczyni, skupiających się na okolicznościach kształtowania jej charakteru oraz pokazujących podróż z jednego amerykańskiego miasteczka do kolejnego, śladami prześladujących najmłodszych potworów. Jest ona pełna emocji i niebezpieczeństwa, a niektóre sytuacje zostawią nieusuwalne ślady na psychice bohaterki.
Najnowsza odsłona „potwornego” cyklu Jamesa Tyniona IV jest inna niż poprzednie albumy, zwłaszcza jeśli chodzi o formę. Tym razem dostaliśmy pięć niezwiązanych z sobą bezpośrednio opowiadań, które traktują o przeszłości Eriki Slaughter. Bywa, że manewr zwrócenia się ku przeszłości bohatera znamionuje brak pomysłów scenarzysty na kontynuację głównej linii fabularnej, w tym przypadku nie sposób mówić jednak o twórczych wybiegach mających na celu ukrycie jakichkolwiek niedostatków. Nie – ósmy tom „Coś zabija dzieciaki” rozbudowuje świat przedstawiony, rozwijając przede wszystkim główną bohaterkę i dając nam lepszy wgląd w jej motywacje.
Obraz całego albumu jest naprawdę pozytywny, ale trzeba przyznać, że dwa pierwsze rozdziały napisano według pewnego szablonu, którego istotą jest konfrontacja z potworami i konsekwencje owego starcia. Innymi słowy nic, czego byśmy nie widzieli wcześniej. A mimo to te początkowe zeszyty mają interesujący, obyczajowy sznyt. Tynion IV zwraca uwagę na relacje między bohaterami, nie pomijając postaci drugoplanowych. Choć pojawiają się one jedynie na chwilę (bo każdy zeszyt jest po prostu przystankiem protagonistki w podróży szlakiem potworów), to nie są anonimowe – scenarzysta zawsze poświęca im przynajmniej chwilę, co buduje jakże potrzebne, wiarygodne tło.
Sedno albumu to jednak, jak wspomniałem wcześniej, postać łowczyni. Erica była dotąd pokazywana jako silna, twarda kobieta, której głównym zajęciem jest walka z nawiedzającymi dzieci potworami. Jawiła się jako ktoś, kogo niemal nic nie jest w stanie wytrącić z równowagi. W tomie ósmym bohaterka opuszcza emocjonalną gardę, a my dowiadujemy się, że jest takim samym człowiekiem, jak inni. Ma emocje, które zbyt często dusi w sobie. Innymi słowy, Tynion IV uczłowiecza Erikę Slaughter. Widać to najmocniej w zeszycie, w którym po jednej z misji łowczyni udaje się na wizytę do okolicznego psychologa. Wie, że nie wróci do tego miasteczka, więc może otworzyć się bardziej niż kiedykolwiek. Skutkuje to uwolnieniem emocji, które oddziałują także, a może przede wszystkim, na czytelnika. To element bardzo potrzebny w tak wymagającym gatunku, jakim jest horror – w tym konkretnym przypadku sprawił on, że nie sposób mówić tylko o kolejnym rozrywkowym straszaku, ale o tytule, który na różne sposoby buduje więź z odbiorcą.
Warto również wspomnieć o warstwie graficznej, choć przy ósmym tomie nie jest to łatwe zadanie – zwłaszcza że za rysunki wciąż odpowiada ten sam artysta. Siedem poprzednich tomów było narysowane bardzo ładną, sugestywną, przejrzystą i dynamiczną kreską. A jak jest teraz? Dokładnie tak samo. I za to Dell’Ederze ponownie należą się słowa uznania.
Ósma część serii Jamesa Tyniona IV i Werthera Dell’Edery potwierdza, że w temacie szeroko pojętego komiksowego horroru mamy do czynienia z jednym z najciekawszych wydawanych obecnie tytułów. Autorzy konsekwentnie rozwijają świat przedstawiony, a nowy album – spokojniejszy i bardziej retrospekcyjny niż poprzednie – stanowi przemyślaną przeciwwagę dla dotychczasowej narracji. Podejrzewam, że w następnych tomach powrócą już do dynamiczniejszego stylu, ale nie będę narzekał, jeśli Tynion IV napisze jeszcze kiedyś w ramach tej serii komiks taki jak ten.
Tytuł: Coś zabija dzieciaki
Tom: 8
Scenariusz: James Tynion IV
Rysunki: Werther Dell’Edera
Kolory: Miquel Muerto
Tłumaczenie: Paweł Bulski
Tytuł oryginału: Something is Killing The Children Vol. 8
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Wydawca oryginału: Boom! Studios
Data wydania: luty 2025
Liczba stron: 144
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
Cena okładkowa: 69,90 zł
ISBN: 978-83-8230-914-0
(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, na którym ukazała się 19. 03. 2025).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz