sobota, 11 grudnia 2021

Blade Runner. Tom 1: 2019 - Recenzja

 

Pierwszy filmowy „Blade Runner” uchodzi, nie bez przyczyny zresztą, za obraz kultowy. Jest to jednak dzieło, do którego niezwykle trudno dopisać sensowną kontynuację. Owszem, był K. W. Jeter i jego trzy książki (w Polsce ukazały się tylko dwie), ale mimo sympatii jakimi je darzę, bądźmy szczerzy – to nie to. Dopiero niedawno światło dzienne ujrzał „Blade Runner 2049”, sequel idealny, mniej więcej w tym samym czasie obudzili się też przedstawiciele medium komiksowego. Projekt mógł łatwo zakończyć się porażką i zostać uznany za odcinanie kuponów, tak się jednak nie stało, co więcej, Titan Comics do dziś wydaje kolejne zeszyty tej franczyzy. To chyba znaczy, że coś w nich musi być, prawda? Polska edycja „Blade Runner 2019” jest bardzo dobrą okazją, by sprawdzić, czy rzeczywiście było na co czekać.

Jedna z najlepszych łowczyń androidów, Aahna Ashina, dostaje nowy przydział. Kobieta ma zbadać zaginięcie żony i córki biznesowego potentata, Alexandra Selwyna. Śledztwo wiedzie funkcjonariuszkę do podziemnego Los Angeles, w którym niebezpieczeństwo czyha na każdym kroku. Aahna zetknie się z mroczną stroną przemysłu cybernetycznego, będzie też musiała zrewidować swój stosunek do sztucznych ludzi, tak zwanych replikantów.

Do tytułów o dużym znaczeniu dla popkultury kontynuatorzy muszą podchodzić z ogromną dozą szacunku, ale też ostrożności. Łatwo zrobić fałszywy krok mogący zniechęcić ludzi, dla których dany film czy komiks jest świętością. Zaskarbienie sobie szacunku fanów oryginału jest zatem niezwykle ważne, co więcej, może to pozwolić osobom odpowiedzialnym za taki sequel znacznie rozszerzyć franczyzę. Idzie za tym o wiele bardziej przyziemna rzecz, czyli dobra monetyzacja marki. Bo nie ukrywajmy, jest to jeden z głównych powodów, dla których takie rzeczy w ogóle się robi. Nie ma w tym niczego złego, zwłaszcza jeśli twórcy połączą chęć zarobku ze stworzeniem produktu, który zadowoli fanów i potraktuje ich popkulturową „religię” poważnie. Wydaje mi się, że „Blade Runner 2019” jest komiksem, który te warunki spełnia.

Jest jedna rzecz, która zasadniczo różni omawiany komiks od filmowego „Łowcy androidów”. Nie ma tu tak mocno widocznego filozoficznego zacięcia, jakie towarzyszyło słynnej ekranizacji powieści Dicka. Pomyślicie pewnie, że to wada, ale wcale nie musi tak być. Album Michaela Greena i Mike’a Johnsona ma bowiem inne zalety. Robotę robi zwłaszcza wciągająca intryga, rozpisana na trzy rozdziały (w oryginale każdy wydano jako osobny album), a komiks gatunkowo plasuje się gdzieś w rejonie futurystycznego thrillera science fiction. Scenarzyści wplatają w całość widoczne elementy kryminału, zahaczając czasem także o tak lubianą przez fanów stylistykę noir (cyniczny detektyw w prochowcu, złe wybory, relatywizm moralny, płynność między dobrem i złem), co w połączeniu z charakterystycznymi dla pierwowzoru elementami (ludzcy replikanci fazy Nexus, motyw niepewności co do tego, kto jest człowiekiem, a kto nie) sprawia, że klimat „Blade Runnera” jest tu ostatecznie całkiem żywy.

Rozdziały pierwszy i trzeci rozgrywają się na Ziemi i wówczas dobrze czuć klimat brudnej, deszczowej oraz futurystycznej metropolii. Czyli coś, co fani „Blade Runnera” doskonale znają i dzięki czemu poczują się podczas lektury jak w domu. Warto jednak zawiesić oko na środkowym rozdziale. Już jego tytuł, „Poza światem”, jasno określa, gdzie będzie działa się akcja. To bardzo ciekawy wybór, bowiem dotąd, czy w filmie Scotta, czy u Villeneuve’a, kolonie były jedynie wspominane. W końcu mamy okazję zobaczyć, jak wyglądały i czy na ludzi faktycznie czekało tam obiecywane „nowe życie”.

Aahnę Ashinę, poznajemy w momencie, kiedy działa dla elitarnej policyjnej grupy tytułowych „blade runners”. Green i Johnson kreślą ją jako kobietę twardą i nieustępliwą, dla której przeprowadzanie „dymisji” na modelach Nexus jest nie tylko pracą, ale i osobliwą przyjemnością. Nietrudno się domyślić, że ta postawa ulegnie z czasem zmianie – jej umotywowanie nie należy do przesadnie skomplikowanych, nie jest też jednak przedstawione nadmiernie łopatologicznie. Scenarzyści wyszli z tego obronną ręką, a pomagają w tym retrospekcje i sceny, w których Ash poznaje kolejnych replikantów i dostrzega ich pobudki. Mimo faktu, że w „Blade Runnerze 2019” jest wyraźnie więcej akcji niż w pierwszym i drugim filmie, warto odnotować, że nie jest ona bezrefleksyjna. Bo chociaż nie ma tu tej charakterystycznej głębi, i tak trudno nazwać omawiany komiks niewyszukanym.

Warstwa graficzna „BR 2019” sprawia pozytywne wrażenie. Jakiś czas temu, jeszcze przed lekturą komiksu, widziałem gdzieś okładkę jednego z zeszytów tej serii utrzymaną w konwencji mangi. Przyznam, że mocno się wówczas przestraszyłem, bo szczerze nie cierpię tej stylistyki, na szczęście okazało się, że ilustracje do niej nie nawiązują. Rysunki (dodajmy od razu, że bogate w szczegóły) dobrze pasują do prezentowanej w większości tego albumu futurystycznej metropolii. Przyczepiłbym się jedynie do kolorystyki, która mogłaby być bardziej bura. Szarość z neonowymi akcentami – tak widzę „Blade Runnera” i tego mi tu nieco zabrakło. Choć to mocno subiektywne wrażenia, bo ilustracje są naprawdę solidne i pasują do tej historii. Album wieńczy całkiem pokaźna kolekcja dodatków, spośród których najmilsze dla oka są okładki poszczególnych wydań kolejnych zeszytów.

Czy „Blade Runner 2019” jest produkcją przeznaczoną przede wszystkim dla miłośników tego uniwersum? Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć, a to przede wszystkim z tego względu, że sam wielbię filmowego „Łowcę” od kilku dekad. Trochę brak mi w tym momencie obiektywizmu. Ale być może moje spojrzenie będzie dzięki temu naznaczone miłością. Jak zatem wygląda omawiany komiks w oczach fana? Jest naprawdę bardzo dobry. I choć nie dorównuje poziomem ani pierwszemu, ani drugiemu filmowi, to twórcy nie mają się czego wstydzić – wykonali rzetelną robotę i świetnie rozbudowali świat, który na taką ekspansję po prostu zasługuje. Czekam na więcej.

Tytuł: Blade Runner 2019
Scenariusz: Michael Green, Mike Johnson
Rysunki: Andres Guinaldo
Tłumaczenie: Maria Jaszczurowska
Tytuł oryginału: Blade Runner 2019: Los Angeles; Off-World; Home Again
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics
Data wydania: październik 2021
Liczba stron: 344
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Wydanie: I
Format: 170 x 260
ISBN: 978-83-281-5008-9

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, dostępnym w sieci na profilu facebookowym. Wpis z 22. 11. 2021).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz