środa, 25 listopada 2020

Thorgal. Tom 38: Selkie - Recenzja

Kiedyś premiera nowego "Thorgala" byłaby dla mnie dużym wydarzeniem. Teraz, kiedy główną serię przejęli nowi twórcy, a poza nią ukazuje się masa najczęściej przeciętnej jakości spin-offów, obniżyłem oczekiwania i każdorazowo mam tylko nadzieję, że ukazujący się w danym momencie album da się bez bólu przeczytać. Niezłe obniżenie lotów, zważywszy na to, że mamy do czynienia z cyklem, który w początkowych latach aż roił się od komiksów doskonałych. Cóż, mówi się trudno. 

"Selkie" to kolejny z "Thorgali" pisanych przez Yanna. Na łamach "Młodzieńczych lat" i "Louve" francuski scenarzysta prezentował się zazwyczaj dość przyzwoicie, choć nigdy nie dał nam niczego mocniej zapadającego w pamięć. Ot, thorgalowy recykling. Główną serię przejął z kolei na wysokości tomu numer 36, dostarczając nam fatalnego "Aniela". Kolejny tom przyniósł widoczną poprawę, ale nadal był to komiks, pod którym na pewno nie podpisałby się Van Hamme. No i, jak można się było spodziewać, "Selkie" też jest takim albumem.

W sumie wszystko stoi tu teoretycznie na całkiem przyzwoitym poziomie. Historia, choć prosta, napisana jest całkiem sprawnie. Akcja nie jest zbyt powolna, ale też nie pędzi na złamanie karku. Problem jest jednak taki, że jakieś to wszystko... letnie. Autorowi właściwie ani razu nie udało się wzbudzić we mnie jakichś większych emocji. Na plus można jednak oddać Yannowi to, że postarał się wprowadzić do cyklu coś nowego, a mianowicie mitologię osadników z Wysp Owczych. Na ile motyw Selkie oparty jest na faktycznych wierzeniach, nie mogę powiedzieć, ale wydaje się on być na tyle interesujący, że jestem w stanie przyjąć na słowo rzetelność researchu autora. 

Co do bohaterów, sam Thorgal wydaje mi się tu jakiś taki w gorącej wodzie kąpany. Do tej pory też raczej nie bał się działania, ale nie robił nic totalnie bezmyślnie, a sytuacja, w której on i Jolan ledwo się ruszają w wyniku otrzymanych obrażeń, ale chcą iść dalej już teraz, natychmiast, jest mało wiarygodna. A propos Jolana, nie wiem po co właściwie towarzyszy on Thorgalowi w tej przygodzie. Chyba tylko dla jednej sceny (nie powiem oczywiście jakiej, bo to spoiler). Poza tym jest jednak właściwie zupełnie bezużyteczny. Jest jeszcze Louve, którą Yann zbyt mocno ograniczył. Nigdy nie był to typ dziewczyny wyczekującej pomocy, a tymczasem w "Selkie" nie przejawia ona za prawie w ogóle własnej inicjatywy i zwyczajnie nie przypomina przez to siebie, zwłaszcza gdy znajduje się w potrzasku. 

Za to Fred Vignaux wypada naprawdę bardzo dobrze. Osobiście byłem zwolennikiem angażu na stanowisko rysownika głównej serii Romana Surżenki, wychodzi jednak na to, że Francuz jest godnym następcą pana Rosińskiego. Jakkolwiek nie wszystkie kadry mi się podobały (te z czerwonymi wodami były jakieś sztuczne), tak w ogólnym rozrachunku patrząc na te rysunki, zwyczajnie czuć w nich "Thorgala". To się chwali.

Najnowszy, trzydziesty ósmy już album "Thorgala", stoi na całkiem przyzwoitym poziomie. Da się go przeczytać bez zgrzytania zębami, a na obecnym etapie trwania (wegetacji?) tej serii, jest to już jakaś zaleta. Choć podejrzewam, że za kilka miesięcy nie będę już pamiętał większości szczegółów fabuły, to jako tak zwany jednostrzałowiec, sprawdza się nieźle. Na kolejny album nie będę na pewno czekał ze szczególną niecierpliwością, ale też na razie "Thorgala" nie porzucę. Zobaczymy, może Yann będzie jeszcze miał coś na jego łamach do powiedzenia...

Tytuł: Selkie
Seria: Thorgal
Tom: 38
Scenariusz: Yann le Pennetier
Rysunki: Frederic Vignaux
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Tytuł oryginału: Thorgal, vol. 38, La Selkie
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Le Lombard
Data wydania: listopad 2020
Liczba stron: 48
Oprawa: twarda
Format: 215 x 290
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-5850-4

2 komentarze:

  1. Dzięki za recenzję! Moim zdaniem również dobry poziom w porównaniu do znacznie gorszych poprzednich. Oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No oby, oby. Nie wiem czy jest to popularna opinia, ale osobiście bardzo żałuję, że Dorison został odsunięty od "Thorgala". "Szkarłatny ogień" był bardzo dobry, widziałem w nim duży potencjał na przyszłość.

      Usuń