wtorek, 4 sierpnia 2020

Agata Suchocka "Woła mnie ciemność" - Recenzja

Dobrze się stało, że „Woła mnie Ciemność” wydane zostało po raz drugi, bo bądźmy szczerzy – nikt nie patrzy poważnie na wydawnictwa oferujące autorom wariację na temat self-publishingu i później efekty tych poczynań publikujące. A właśnie w takiej formie powieść Agaty Suchockiej ukazała się oryginalnie, co z pewnością odstraszyło wielu potencjalnych czytelników. Wydaje mi się, że źle by się stało, gdyby ta książka przeszła bez jakiegokolwiek odzewu ze strony fanów szeroko pojętej grozy, bo jest, co tu dużo mówić, po prostu interesująca.

W wyniku nieprzychylnych okoliczności młody potomek plantatorskiej rodziny, Armagnac Jardineux, trafia bez grosza przy duszy do Londynu, gdzie powoli zapija się na śmierć. Z najniższych rejonów ludzkiej egzystencji wyciąga go niejaki Lothar, utalentowany skrzypek, który skądś wie, że Armagnac jest doskonałym pianistą. Obaj trafiają pod skrzydła mecenasa kultury, lorda Huntingtona. Ich dobroczyńca jest bardzo tajemniczy i zaskakująco młody jak na funkcję, którą pełni od jakoby wielu lat. Czy naprawdę jest tym, za kogo się podaje?

Wydawać by się mogło, że ostatnim, czego oczekuje współczesny fan grozy, jest kolejna powieść wampiryczna, zagłębiająca się ponadto dość mocno w rejony „paranormal romance” – te nader często kojarzą się bowiem z tandetą spod znaku „Zmierzchu”. Czy jednak faktycznie ulokowanie książki w tym konkretnym podgatunku horroru było błędem? Otóż wcale nie! Wszystko dzięki warsztatowej sprawności autorki. Porównania do Anne Rice nie będą tu przypadkowe – pasuje zarówno ulokowanie fabuły ponad wiek wstecz, jak i romantyczne ujęcie wampiryzmu i położenie dużej wagi na cielesność bohaterów. Warto tutaj wspomnieć, że pewnie dla niektórych czytelników nie do przełknięcia będą motywy homoerotyczne (w dodatku w męskim wykonaniu, a to zawsze powoduje ból pewnej części ciała określonej grupy odbiorców), jednak w mojej opinii jest to tylko środek do celu, a tym jest opowiedzenie interesującej historii.

Przez bardzo długi czas Suchocka nie mówi nam wprost z jaką potwornością mają do czynienia bohaterowie tej powieści. Rzecz jasna, nie jest trudno się tego domyślić, bo zarówno opis książki, jak i jej okładka są dosyć jednoznaczne, ale i tak takie połowiczne niedopowiedzenie wydaje się być dobrym wyborem – daje to czytelnikowi możliwość dopuszczenia do siebie szczypty niewiary, zrozumienie postawy Armagnaca, który wynajduje wszelkie możliwe argumenty, byle tylko nie dopuścić do siebie strasznej prawdy, że jego mecenas jest wampirem – no bo w końcu brzmi to raczej mało racjonalnie, czyż nie? Tymczasem nasz bohater kluczy i lawiruje, próbując naginać kolejne, poznawane przez siebie fakty, ponieważ taka postawa pozwala mu uniknąć obłędu, jaki nieuchronnie wiązałby się z zaakceptowaniem prawdziwego stanu rzeczy. Tak zresztą postąpiłby prawdopodobnie każdy z nas – racjonalizowanie leży w naszej naturze, wydaje się więc że takie przedstawienie sprawy przez autorkę jest wiarygodne.

Nie wszystkim może spodobać się fakt, że „Woła mnie Ciemność” dosyć długo unika horrorowego oblicza. Groza jest wyczuwalna, ale bardziej w tle, a zamiast niej na pierwszym planie pojawiają się przede wszystkim wątki obyczajowe i romantyczne. Może to być negatywnie odebrane z tego względu, że powieść na pierwszy rzut oka jawi się jako horror (choćby poprzez określony, dość jednoznaczny styl okładki), tego zaś w ostatecznym rozrachunku nie ma tu zbyt wiele. Mimo tego, postawienie na pogłębienie charakterologiczne bohaterów, pokazanie ich przeszłości, dodanie kilku retrospekcji, jest ostatecznie trafionym wyborem, ponieważ pozwala pogłębić całą historię, która finalnie nie jawi się jako bezcelowa popierdółka, ale widać, że jest przemyślana. Dodać do tego należy także to, że omawiana powieść jest pierwszą z pięciu – podejrzewam, że w kolejnych groza może nieco bardziej dojść do głosu i zepchnąć romans gdzieś dalej. W sumie jeśli tak się nie stanie, mogę być odrobinę rozczarowany.

Powieść Suchockiej z pewnością będzie atrakcyjna dla tych czytelników, którzy lubują się w horrorze spod znaku Anne Rice, w którym więcej znaleźć można więcej romantyzmu i romansu, aniżeli grozy. Jednak nawet jeśli nie jest się fanem tej konwencji, warto dać pierwszemu tomowi serii „Daję Ci Wieczność” szansę, bo Suchocka jest naprawdę sprawną pisarką – jej styl jest mocno gawędziarki, co bardzo sprzyja lekturze. A ta była na tyle udana, że z przyjemnością przekonam się jak potoczą się losy protagonistów w kolejnych tomach, choć na koniec muszę jeszcze dodać małą łyżkę dziegciu – epilog „Woła mnie Ciemność” nie za bardzo przypadł mi do gustu, stąd mam pewne obawy co do kierunku, w jakim podąży kontynuacja. Cóż, pożyjemy, zobaczymy. Na razie jest dobrze.

Autor: Agata Suchocka
Tytuł: Woła mnie ciemność
Cykl: Daję ci wieczność
Tom: 1
Wydawca: Initium
Data wydania: luty 2018
Liczba stron: ok. 315 (ebook)
ISBN: 978-83-62577-67-5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz