środa, 3 czerwca 2020

Bractwo Magów - Recenzja

Niecałe trzy lata temu stworzone przez Marka Millara wydawnictwo Millarworld zostało przejęte przez globalnego potentata streamingowego, firmę Netflix. Ta transakcja dała medialnemu gigantowi prawa do ekranizacji pisanych przez Szkota komiksów, a jemu stworzyła iście cieplarniane warunki do tworzenia nowych opowieści. Pierwszy tytuł, który ukazał się w wyniku tej kooperacji to „The Magic Order”, wydany u nas właśnie jako „Bractwo Magów”. Sprawdźmy, jak wypadł autor niezapomnianego „Staruszka Logana” na progu nowego rozdziału swojego twórczego życia.

Członkowie pięciu magicznych rodzin egzystują pośród nas w ukryciu. Na co dzień zajmują się zwyczajnymi rzeczami, ale kiedy trzeba, stają się obrońcami ludzkości w odwiecznej walce z siłami ciemności. Jednak gdy sami przejdą na złą stronę, sprawy mogą się skomplikować. Tak dzieje się z rodziną Moonstone. Jej członkowie i sprzymierzeńcy giną w tajemniczych okolicznościach. Trop wiedzie do kobiety, która niegdyś była z nimi związana, ale powodowana ambicją odeszła, znajdując nowych, niebezpiecznych sojuszników. Teraz nadszedł czas konfrontacji.

Niektóre komiksy wciągają czytelnika już od pierwszego numeru. Z „Bractwem Magów” jest nieco inaczej. Początek albumu przynosi lekki chaos informacyjny – Markowi Millarowi nie do końca udało się przedstawić wszystkie zależności na tyle przejrzyście, żeby dać odbiorcy klarowny wgląd w świat przedstawiony. Szczęśliwie, sytuacja jest chwilowa i ulega dość szybkiej zmianie już od zeszytu numer dwa. Millar zaczyna wtedy powoli łączyć poszczególne elementy obrazu, a co za tym idzie, coraz lepiej zarysowują się relacje zarówno wewnątrz rodziny Moonstone, jak i te panujące między różnymi obozami magików.

Co zaskakujące, „Bractwo Magów” jest komiksem dość dosłownym w kwestii przedstawiania scen przemocy. Kłania się tu stary, dobry Millar, jakiego po części znamy jeszcze ze „Staruszka Logana” czy z „Kick-Ass". Nie powiem, bardzo mi się taki stan rzeczy podoba, zwłaszcza zważywszy na specyfikę wydanych u nas wcześniej tytułów pisanych już dla Netflixa, które można określić jako dosyć uniwersalne i jednak bardziej uładzone niż omawiany komiks. W „Bractwie Magów” znajdziemy chociażby kilka scen, które można uznać za dosyć mocne (dokonane przez sterowane z zewnątrz dziecko morderstwo czy efektowne sceny śmierci), czy też wywołujące lekki niepokój. Taka nutka grozy pasuje do tej mrocznej, współczesnej baśni jak ulał.

Czy, zważywszy na tematykę, można nazwać omawiany komiks „Harrym Potterem” dla dorosłych? Byłoby to chyba zbyt duże uproszczenie – elementów wspólnych te dwa tytuły aż tak wiele mimo wszystko nie mają, z drugiej strony jednak trop można po części uznać za właściwy. Podobieństwem na pewno będzie motyw strzeżenia zwyczajnego świata przed magicznymi zagrożeniami i trzymanie normalnych ludzi w błogiej niewiedzy odnośnie do istnienia nadnaturalnych elementów. A odstawiając już na bok porównania do najsłynniejszego cyklu książkowego o czarodziejach, warto jeszcze wspomnieć o interesującej głównej antagonistce komiksu. Jej geneza nie jest co prawda szczególnie skomplikowana i zasadza się na schematach (zawiedzione ambicje i odrzucenie), ale już plan działania i ostateczny cel, jaki pragnie osiągnąć, są naprawdę dobrze nakreślone i interesujące.

Warstwa graficzna omawianego komiksu jest po prostu olśniewająca. Nie miałem wcześniej styczności z rysunkami Oliviera Coipela, ale patrząc na to, jak prezentuje się tu jego praca, z pewnością sprawdzę także inne tytuły z jego udziałem. Kadry w „Bractwie Magów” są gruntowne przemyślane i przejrzyste, a realistyczne ilustracje sprawdzają się doskonale, uwiarygadniając świat przedstawiony, w którym magia istnieje i potrafi być niezwykle potężna.

Porównując „Bractwo Magów” do innych „nowożytnych Millarów”, można powiedzieć, że zdecydowanie wyróżnia się na plus. Nie zrozumcie mnie źle, naprawdę lubię obecne oblicze twórczości szkockiego scenarzysty, bo to bardzo przyjemna do czytania pulpa, omawiany komiks jest od nich po prostu jeszcze lepszy (a na pewno utrzymany w poważniejszym tonie). I choć do kanonicznych tytułów nadal trochę brakuje, to „Bractwu” bezsprzecznie do nich bliżej niż dalej. Jestem bardzo ciekawy, jak wyjdzie zapowiedziana już serialowa ekranizacja tego tytułu, bo jeśli utrzyma poziom pierwowzoru, czeka nas przynajmniej jeden sezon bardzo dobrej zabawy.

Tytuł: Bractwo Magów
Scenariusz: Mark Millar
Rysunki: Olivier Coipel
Kolory: Dave Stewart
Tłumaczenie: Arkadiusz Wróblewski
Tytuł oryginału: The Magic Order
Wydawnictwo: Mucha Comics
Wydawca oryginału: Netflix
Data wydania: kwiecień 2020
Liczba stron: 176
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 180 x 275
Wydanie: I
ISBN: 978-83-65938-95-4

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, obecnie dostępnym w sieci na profilu facebookowym. Tekst ukazał się 28. 04. 2020).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz