sobota, 6 lipca 2019

Astonishing X-Men. Tom 2 - Recenzja

Ostatnie dwa albumy z przygodami X-Menów, które ukazały się w Polsce („Przystań X” i opowieść o upadku Imperium Shi'Ar), to niestety kiepskie jakościowo tytuły, które raczej nie spodobają się nikomu poza wytrwałymi fanami mutantów. Mimo zaangażowania w projekty bardzo uznanych scenarzystów (Lemire i Brubaker), efekt finalny w obu przypadkach okazał się rozczarowujący. Nadzieją na przerwanie tej kiepskiej passy było wydanie drugiego tomu „Astonishing X-Men” autorstwa Jossa Whedona. Pierwsza odsłona okazała się udaną rozrywką, dlatego teraz, gdy na księgarskich półkach wylądował tom numer dwa, można było oczekiwać wiele.

Końcówka pierwszego tomu zostawiła bohaterów w dość ciekawym położeniu. Emma Frost, do której motywacji można było mieć kilka wątpliwości, tylko pogłębiła nieufność towarzyszy, gdy wyszło na jaw, że współpracuje z inną grupą, której cele niekoniecznie są zbieżne z tymi które przyświecają X-Men. Gdy dochodzi do konfrontacji, okazuje się, że sprawy są bardziej skomplikowane, niż można się było spodziewać. W dodatku bohaterowie muszą wyruszyć na Breakworld, gdzie zmierzą się z potężnym wrogiem. Problem w tym, że to sami mutanci mogą być zagrożeniem dla obcych, bo wedle proroctwa jeden z X-Men ma zniszczyć ich świat, to zaś motywuje miejscowe siły zbrojne do walki do upadłego.

Podczas lektury widać wyraźnie, że dla Jossa Whedona niezwykle istotnym elementem będzie wiarygodna kreacja protagonistów. Odpowiednia motywacja kolejnych postaci jest często kluczem do sukcesu i trzeba przyznać, że reżyserowi pierwszych „Avengersów” udało się osiągnąć zadowalający efekt. Szczególnie dobrze prezentuje się zwłaszcza Emma Frost, która choć zwyczajowo zdystansowana, przeżywa wewnętrzne rozterki, co zostało świetnie uchwycone przez autora. Co więcej, Whedon bardzo dobrze pokazał działanie telepatii, którą włada bohaterka – to nie są efektowne sztuczki, typowe dla Jedi, ale prawdziwa i skomplikowana sztuka wpływania na umysły innych postaci, co przedstawiono w naprawdę ciekawy sposób.

Zupełnie niedawno, na łamach „Powstania i upadku Imperium Shi'Ar”, mieliśmy okazję śledzić wesoły wypad mutantów do odległego świata, by tam walczyć i zapobiec zagładzie. Tutaj mamy podobny motyw, lecz tym razem jest on zaprezentowany o wiele lepiej, co więcej, „Astonishing X-Men” powstał wcześniej. Whedonowi udało się wykrzesać z tematu naprawdę wiele, głównie dzięki umiejętnemu zbalansowaniu fabuły, która w wielu miejscach jest niezwykle intensywna, ale nie zapomina przy tym o najważniejszym, czyli o bohaterach. Wspomniana wcześniej Frost to jedno, ale tutaj swoje pięć minut dostało więcej postaci. Wolverine, Cyclops, Beast – wszyscy są istotni dla tej opowieści, choć, rzecz jasna, nie w równym stopniu. Jednak wspólnym mianownikiem dla bohaterów pierwszo- i drugoplanowych jest fakt, że ich wiarygodne wykreowanie było dla scenarzysty widocznym priorytetem.

Trudno powiedzieć która z dwóch głównych linii fabularnych okazuje się lepsza. Gdy wydarzenia rozgrywają się na Ziemi, przede wszystkim w murach szkoły dla mutantów, atmosfera jest dosyć gęsta i napięta – autor wykreował doskonale wyczuwalne napięcie związane z możliwym spiskiem wrogich sił. Pełno tu emocji i ukrytych motywacji, a nie wszystko jest takie, jakie wydaje się na pierwszy rzut oka. Z kolei w drugiej części albumu mamy do czynienia z typową space operą. To wiąże się ze znaczącym przyspieszeniem akcji, co jak wspominałem wcześniej, nie odbija się na szczęście na bohaterach. Mało tego, fabuła właściwie cały czas angażuje, a zaprezentowany kosmiczny konflikt jest emocjonujący i nie sprawia wrażenia wydumanego.

Podobać mogą się także ilustracje Johna Cassadaya. Są porównywalne do tych zaprezentowanych w pierwszym tomie, co znaczy, że są przejrzyste, miłe dla oka i dynamiczne. Dobre wrażenie sprawiają zwłaszcza projekty postaci, po bohaterach zwyczajnie widać targające nimi emocje. Jeśli chodzi o jakość wydania, to otrzymujemy tu standardowy ostatnimi czasy dla Muchy lekko powiększony format, do czego chyba każdy zdążył się już przyzwyczaić. Trochę szkoda, że na końcu tomu nie ma więcej dodatków, a jedynie kilka okładek poszczególnych zeszytów, ale nie jest to szczególnie znacząca wada.

Choć „Astonishing X-Men” wydawane było dalej, to ten tom zawiera ostatnie zeszyty napisane na potrzeby cyklu przez Jossa Whedona. Szczerze mówiąc, żałuję, że Amerykaninowi nie było dane współtworzyć serii dalej, bo tutaj udowodnił, że naprawdę dobrze czuje X-Menów i potrafi w emocjonujący sposób pisać o ich przygodach. Dwójka jest w mojej opinii lepsza od jedynki.  Okazała się zarazem jednym z lepszych dostępnych obecnie na rynku komiksów o marvelowskich mutantach. Nic, tylko czytać.

Seria: Astonishing X-Men
Tom: 2
Scenariusz: Joss Whedon
Rysunki: John Cassaday
Kolory: Laura Martin
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Tytuł oryginału: Astonishing X-Men Vol. 3 & 4
Wydawnictwo: Mucha Comics
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Data wydania: marzec 2019
Liczba stron: 344
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 180 x 275
Wydanie: I
ISBN: 978-83-65938-35-0

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal i na nim była pierwotnie publikowana - KLIK)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz