czwartek, 27 października 2016

Harley Quinn. Tom 2: Zamotana - Recenzja

Miejska Gorączka dobitnie pokazała, że postać Harley Quinn trafiła w dobre ręce. Amanda Conner i Jimmy Palmiotti ewidentnie czują tę porywczą osóbkę – pierwsze osiem zeszytów z linii The New 52 przyniosło niesamowicie wciągającą, radosną rozrywkę, której towarzyszyło całe morze upchanej na efektownych kadrach przemocy. Jak jednak wiadomo, prawdziwym wyzwaniem jest utrzymać wysoką twórczą formę przez dłuższy czas, toteż twórcy dopiero teraz mają okazję udowodnić, że wiedzą dokąd zmierzają i mocno trzymają stery prowadzonej przez siebie serii. Jak więc wypadł „tom próby”? Cóż, nie ma co przedłużać i sztucznie kreować napięcia – wciąż jest bardzo dobrze. 

W życiu Harley Quinn nie ma miejsca na nawet krztynę rutyny. Nieobliczalna antybohaterka cały czas jest właścicielką kamienicy w Nowym Jorku, jednak fakt posiadania nieruchomości nie wnosi do jej codzienności żadnej stabilizacji, a kłopoty jak pukały do drzwi, tak wciąż to czynią. Na pierwszy ogień była psycholog w Azylu Arkham zostaje uprowadzona przez szalonego fana. Po uporaniu się z absztyfikantem, nadchodzi czas na kolejne rozgrywki „Wrotkarskiego Kręgu”, a te ponownie nie pozostawią startujących zawodniczek bez obrażeń. Jakby nietypowych sytuacji było mało, Harley odnajduje na plaży nieprzytomną Power Girl. Bohaterka zdaje się cierpieć na amnezję, a z takiego prezentu grzech nie skorzystać – wkrótce świat pozna nowy duet superbohaterek. 

Główna historia zawarta w Zamotanej traktuje o wspólnych perypetiach Harley Quinn i Power Girl. Tym razem nie uświadczymy niestety obecnej w poprzedniej części Poison Ivy, nowy duet stara się jednak zrekompensować tę stratę, a wyniki tych prób są więcej niż zadowalające. Wspólne perypetie obu pań zawarte są na łamach trzech zeszytów i stanowią niezwykle uroczą pulpę, mieszającą co tylko się da w jeden wielki popkulturowy koktajl. Poszczególne elementy na pierwszy rzut oka sprawiają wrażenie kompletnie do siebie niepasujących. Bo mamy tu totalnie teenagerskie motywy wspólnych dziewczęcych wypadów na zakupy, są występy cyrkowe Power Girl jako „małpiej siłaczki”, jest konfrontacja z duetem złoczyńców, jest w końcu także teleportacja do innego wymiaru i spotkanie z władającym planetą olbrzymim mopsem, a także forteca-pizza złego władcy wszechświata. Zdaję sobie sprawę, że brzmi to wyjątkowo absurdalnie, ale paradoksalnie, wszystko doskonale ze sobą współgra, tworząc mieszankę iście wybuchową.

Zamotana przynosi też dwie wariacje na temat interakcji Harley z fanami. Motywy przenikania się fikcji z prawdziwym światem nie są niczym nowym, ale też nie o innowacje tu chodzi, a o dobrą zabawę. Tej zaś jest w bród. Pierwszy zawarty w tomie zeszyt traktuje o porwaniu bohaterki przez fana. Już na starcie otrzymujemy wszystko, co charakterystyczne w tej odsłonie Harley Quinn, a więc przemoc, humor i przewrotność. Druga z historii łączących fikcję z rzeczywistością to opowieść o wizycie nieobliczalnej pani doktor na Comic Conie w San Diego. Już sam pomysł jest przewrotny, a im dalej w las, tym więcej szaleństwa. Mamy tu nabijanie się z klasycznych bohaterów komiksowych, mamy konwent pokazany w krzywym zwierciadle, jest miejsce dla skarykaturowania twórców komiksów, są także zwyczajowe szalone przygody Harley Quinn na mieście, otoczone wszechobecnym chaosem, bynajmniej nie fabularnym. W serwowanym przez Conner i Palmiottiego szaleństwie jest metoda. 

Sama doktor Quinzel jest w Zamotanej taka, jaką pamiętamy ją z Miejskiej Gorączki, czyli nieobliczalna, niebezpieczna, ale i pełna osobliwego uroku, a także specyficznie pojmowanego honoru. Mimo szaleństwa, jest to postać w pewnej mierze poprawna, nie pozwoli bowiem ani krzywdzić zwierząt, ani nie da sobą pomiatać Jokerowi, prezentując postawę „silnej kobiety”. Pozostali bohaterowie pozostają raczej na drugim planie, przytłoczeni osobowością głównej postaci tego tytułu. Z tego schematu nieco wyłamuje się Power Girl. Jej duet z Harley jest bezustanną wojną charakterów, jedna z kobiet pragnie chaosu, druga zaś, pod wpływem wrodzonej przyzwoitości i moralnego kompasu, skutecznie te nastroje tonuje. Walka moralności z postawą charakteryzującą się brakiem zahamowań jest jednym z najciekawszych motywów przygód obu pań.

Ilustracje ponownie są niezwykle mocną stroną perypetii Harley Quinn. Jest dynamicznie i efektownie, a przecież o to tu właśnie chodzi. Kolejną cechą rysunków zawartych w Zamotanej jest ich wyrazistość i przejrzystość. Głównym artystą ponownie jest tu Chad Hardin, co jest w tym przypadku wyborem ze wszech miar trafionym, bo wyjątkowo dobrze czuje on postać Harley. Historia o bohaterce odwiedzającej Comic Con jest zaś pod względem graficznym skonstruowana podobnie co numer zerowy serii – w projekt zaangażowanych było kilku rysowników, a każdy miał do narysowania kilka plansz. Ta różnorodność ponownie wyszła historii na dobre. 

Zamotana stanowi potwierdzenie tego, że run Conner i Palmiottiego przy Harley Quinn jest wyjątkowo udanym przedsięwzięciem. Pod przewodnictwem tego duetu postać ulubionej „krejzolki” Gotham City (a tutaj Nowego Jorku) nabiera wielu barw i nieustannie przykuwa uwagę, nie pozostawiając miejsca na chwilę nudy. Harley Quinn stawia właściwie tylko na rozrywkę, ale taka właśnie jest specyfika tej serii. To trzeba zaakceptować z dobrodziejstwem inwentarza. Jeśli jest się czytelnikiem, do którego taka estetyka przemawia, wówczas lektura przyniesie naprawdę dużo czystej radochy. 

Autorzy: Amanda Conner, Jimmy Palmiotti (scenariusz), Chad Hardin, John Timms i inni (rysunki)
Tytuł: Harley Quinn Tom 2 – Zamotana
Tytuł oryginału: Harley Quinn Vol. 2 – Power Outage
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawca: Egmont
Data wydania: październik 2016
Liczba stron: 208
ISBN: 978-83-281-1817-1

(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal i na nim była pierwotnie publikowana - KLIK)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz